Komentarze: 1
Siedzę w domu. A co mam robić przy niemiłosiernym katarze i bólu głowy?!
Blacharz się zapiera, że wcale nie choruje na ferie, tylko choruje, bo jest chory. Ehhhh.... nie wierzę mu. Będzie musiała z nami zrobić ten chrzaniony projekt na technikę, zapewne się cieszy że jest z kim jest. Ja mu współczuję, bo to tak chujowo z samymi dziewczynami. Takimi dziewczynami. Nie wiem, czy towarzystwo Kyoko, Kajmana i Agnieszki ucieszyłoby kogokolwiek z męskiej części naszej klasy. Moje zapewne tak, szczególnie jeśli kończylibyśmy ten projekt w domu;]. Zapewne wszyscy zwalą się mi do chaty- bo czemu nie, i będziemy robić to gówno, chociaż Z. mówiła, że mamy to zrobić wszystko na lekcji. Najładniejsze osiedle z założenia bęzie martusi yyyy sory, marci i iwonki.
Ostatnio na godzinie wychowawczej nauczycielka pyta mnie na jakie kółka chodzę, no to ja jej mówię, że na chemiczne, plastyczne, teatralne i na niemiecki. Słyszę za sobą donośny głos Stiepana: "A francuski?", no to ja mówię mu z idealnie francuskim akcentem, że niea. A w zamian słyszę, że francuski jest językiem miłości. Przyszło mi na myśl "Fransuską młość zostaw w spokoju" ale Skiba z wyraźnym zainteresowaniem śledziła postęp naszej rozmowy. Nie chciałam, żeby się dziewica zgorszyła.....
Trudno. W najbliższej oprzyszłości nie zamieżam propagować pozycji 69. W najbliższej przyszłości wyrażonej czasem present continous zamieżam doniośle wysmarkać nosa.
Dobra skończyłam